Workuta wita nas
Jak pięknie. Jakie solidne samochody. I parowozik, który w 1944 roku zaciągnął pierwszy kolejowy transport węgla do Leningradu. Tym wita Workuta. I jeszcze tymi bloczkami w tle.
autor: Jacek Kiełpiński
Sam budynek dworca, jak wiele innych stacji po drodze, świeżo odmalowany, przypominający domek z bajki. Jakiejś innej bajki. Gdy w 1945 roku przywożono tu transporty łagierników z Wilna stał już? Czy dopiero później go postroili?
Okazuje się, że jest kogo spytać. Poznałem człowieka, który w Workucie (on mówi "na" Workucie) przesiedział dziesięć lat. Dzięki wykształceniu technicznemu, po przejściu na tak zwane specposielenie, czyli zesłanie bez uwięzienia, trafił do pracy w zarządzie geologiczno-poszukiwawczym. (To bodaj największy budynek na Rudniku, najstarszej dzielnicy miasta).
Rysował mapy. Także te tajne, z zaznaczeniem złóż molibdenu w stokach Uralu Północnego. Doszło do tego, że zaczęto mu płacić i to całkiem nieźle. Miał się nawet żenić. Było podobno z kim. Miał tam wsiąknąć i zostać na stałe.
czytaj więcej:
12
kategorie:

Republika Komi
Rzeka Usa wije się przez tundrę i co roku zmienia koryto....
Wymarle dzielnice, dziurawy most, porzucone kopalnie. I cmentarze, gdzie grobów nie przybywa
Workuta życie codzienne
W Workucie nie ma kablówki. Jest za to dobra, rosyjska telewizja...
Polacy w łagrach Workuty
Wiedzie tu jeden tor kolejowy. Pod każdym podkładem leży jeden zesłaniec.
Gdy podróż wyzwala w człowieku homokupujensis, czas szamać suszone rybki
Podróż do Workuty
Pierwsza doba nie jest taka zła. Się pije, pije się. Puk puk, puk puk...